środa, 28 października 2009

Chemia

Czy pamiętacie te motyle w brzuchu, nieprzespane noce, głupawy uśmiech na twarzy mimo wszystko i inne objawy "miłosnej chemii" ? Więc - dopadło i mnie. Z winy Ł. W zasadzie nie z jego winy, z mojej również. Poziom endorfin w moim organizmie od kilku dni się nie zmniejsza. Wiedziałem o jego istnieniu już dłuższy czas, ale dopiero jakoś dwa tygodnie temu udało mi się z nim spotkać sam na sam. Prawie sam na sam :) W każdym razie - ujął mnie sobą. Swoją osobowością, poglądami, dojrzałością. To typ, który ma coś do powiedzenia, nie przyjmuje postaw konformistycznych, ma własne zdanie. Mimo wspólnej przeszłości i pewnych nieprzyjemnych wydarzeń z przeszłości, podobnych dla mnie i dla niego, jest kimś, kto w tym momencie robi mi straszny mętlik w głowie. Nasze ostatnie wyjście na imprezę było - lekko mówiąc - dla mnie zaskakujące. Ale pozytywnie, oczywiście. I nie wiem jak określić swój stan. Zakochanie ? Chyba jeszcze nie... Zauroczenie ? Może, ale jednak nie oddaje to w pełni obecnego stanu. To, co jest pewne, to chemia.

A ja osobiście tego uczucia nie znoszę. Jest ono tak irracjonalne i niebezpieczne... Ale jednak - mimo wszystko - potrzebne. W każdym razie - zobaczymy, jak wszystko się potoczy. Może życie chce mnie lekko zaskoczyć właśnie w tym momencie :)

3 komentarze:

  1. O, człowieku! :D Dokładnie znam to uczucie. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. gratulacje pozytywnych nastrojów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj panie B panie B a jeszcze nie dawno byłeś samotny taki biedny hihi widzisz jak się odmienia życie Pozdrowienia od dawnego przyjaciela :P pana L

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli tylko masz ochotę - skomentuj.