piątek, 13 marca 2009

Moje paranoje...

Ostatni czas jest dla mnie bardzo, bardzo dziwny. Być może odreagowuję właśnie czas, który był dla mnie wykańczający psychicznie jeszcze kilka tygodni temu. Cały czas chodzę zmęczony, nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy...

A przecież powinienem mieć powody do radości. Mama czuje się znacznie lepiej, z tego co słyszę to przestała pić, rozgląda się za pracą, cały czas chodzi do lodówki i opróżnia kolejne półki - w jej wypadku to diametralna zmiana o 180 stopni. Normalnie, nie mogę jej poznać. Nigdy bym nie przypuszczał, że dojdzie do takiej przemiany. No, ale żeby nie zapeszać - mam nadzieję, że będzie tak już zawsze :) A jeżeli nie zawsze, to przynajmniej na resztę jej życia :)

10 marca zostałem oficjalnie przyjęty w grono zarządu GSI jednogłośnym wynikiem głosowania członków stowarzyszenia. Zaczynam już pewną współpracę, czeka mnie wiele pracy i kilka ważnych decyzji do rozważenia. Jest to dla mnie dość nietypowa sytuacja, bo nigdy nie miałem okazji podejmować decyzji ostatecznych, wpływających na pracę wszystkich. Strona internetowa działa, trzeba ją tylko uzupełnić. Pomęczyłem się trochę ze skryptem logowania, ale już wszystko działa jak należy. Super!

Moi współlokatorzy utworzyli mi mój mały własny kąt, zatem nie mieszkam już z M. - co osobiście lubiłem - i mam trochę własnej prywatności - co lubię :)

Mój plan pobytu w Irlandii przesunął się o bagatela... 6 lat. O ile na wstępie miałem wracać we wrześniu 2010 roku, o tyle teraz sam sobie to uniemożliwiłem opracowując plan kształcenia w Irlandii:

  • wrzesień 2009 - wrzesień 2010 - kurs w Dun Laoghaire College of Further Education, "Certificate in Informatition Technology and Networks"
  • wrzesień 2010 - maj 2011 - rok zerowy w Dublin City University, lub
  • wrzesień 2010 - maj 2014 - IADT Dun Laoghaire College, BSc in Computing in Multimedia Programming and Web Designing, lub
  • wrzesień 2011 - maj 2015 - Dublin City University, BSc (Hon) in Computer Applications

W zasadzie jest w czym wybierać. Moim celem jednak jest DCU - ale wcześniej muszę zdobyć grant z miasta na 4500 euro - bagatela. Dowiedziałem się, że to jest jak najbardziej możliwe. No więc trzeba będzie próbować. 

Relacje z ludźmi jakoś mi się zawiesiły... Nie cieszą mnie już rozmowy na GG, przeglądanie profili na NK. Chyba się starzeję... Z tęsknoty za polską żywnością zawitałem ostatnio do polskiego sklepu "Samo Dobro" i kupiłem sobie kilka polskich produktów. Mniam... poprawiło mi to trochę humor.

W pracy póki co cienko. Odjęli mi połowę godzin... bez komentarza.

Do zobaczenia z kolejnym postem,

B.

1 komentarz:

  1. W dobie recesji wszytkim spadaja morale ale nie mozna sie poddawac. Widze ze juz postawione plany na przyszlosc, dobrze oby tak dalej:)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli tylko masz ochotę - skomentuj.