poniedziałek, 2 marca 2009

Magiczna Irlandia.

Zaiste, Irlandia to magiczne miejsce. Za każdym razem, kiedy eksploruję jakiś nowy, inny teren tej Zielonej Wyspy, czuję się jak w jakieś zaczarowanej krainie. Pełnej niewiadomych, tajemnic, trochę groźnej - bo jeszcze przeze mnie nieodkrytej. Człowiek ma wrażenie, że zaraz zza kamienia wyskoczy wesoły elf, pod konarem starego drzewa uciął sobie drzemkę krasnoludek, a cała przyroda słucha, patrzy i reaguje na każdego człowieka. Uczucie dość niesamowite... 

Wczoraj spędziłem niesamowity dzień. Umówiłem się z F., że pokażę mu moje morze. Umówiliśmy się w centrum Dublina. Jako, że wstałem bardzo niewyspany (wróciłem z pracy o godz. 5, a wstałem o 10:30) dzień zaczęliśmy od kawy. Doskonałe rozwiązanie... Dobra kawa w towarzystwie F. smakowała jeszcze lepiej. A ja dalej realizowałem plan dnia. Wsiedliśmy w DART na Connoly Station. Oddaliśmy się dość ciekawej rozmowie. Dla mnie była bardzo interesująca, gdyż między innymi dotyczyła F., ale i myślę, że każdej homoseksualnej osoby po troszę. Zadziwiające jest to, jak Zielona Wyspa zmieniła moją mentalność, sposób myślenia i patrzenia na świat. Mimo, iż zapewne w naszym wagonie było sporo Polaków - w końcu to największa mniejszość narodowa w Irlandii - zupełnie nie przejmowałem się tym, głośno i dobitnie wyrażając swoje opinie z użyciem słów "gej", "homoseksualizm", "lesbijka" itp. To fakt, iż przebywanie tutaj już piąty miesiąc, w pewnym sensie pomogło mi się wyzwolić. Na szczęście Moherowa Krucjata Krzyżowa tutaj jeszcze nie dotarła. 

Dun Laoghaire. To nasza pośrednia stacja. Postanowiłem pokazać F. port, molo i park, a także miejsca, gdzie przebywam i pracuję. Spędziliśmy tam sporo czasu, zrobiliśmy sobie kilka całkiem fajnych zdjęć - niestety nie razem. Osobiście byłem zachwycony - mimo padającego od czasu do czasu deszczu, którego nie znoszę. Na molo siedział pewien stary Cygan i grał na akordeonie. "Bessame Mucho"... Gdy zmienił melodię na "Ojca Chrzestnego", F. koniecznie musiał wrzucić mu kilka grosików, oraz zrobić zdjęcie. 

Następnie, wybraliśmy się do miejsca docelowego - Killiney Hill. To chyba najbardziej magiczne miejsce jakie kiedykolwiek widziałem. Widok ze szczytu jest niesamowity. Z jednej strony - Morze Irlandzkie, Killiney Bay, Góry Wicklow - z drugiej urbanistyczna panorama Dun Laoghaire z Dublinem majaczącym na horyzoncie. 

Na Killiney Hill spędziliśmy kilka dobrych godzin. F. wydawał się być oczarowany pięknem tego miejsca, toteż stwierdziłem, że był to bardzo dobry pomysł. Szalał ze swoim aparatem, robiąc mi zdjęcia od czasu do czasu, gdyż uważa mnie za całkiem wdzięczny obiekt do fotografowania. Ja również oddałem się atmosferze tego miejsca. Myślami powróciłem do lat dzieciństwa. Skutkiem tego było moje wczorajsze włażenie na drzewa, wspinanie się na kamienie, wchodzenie w dzikie krzaki i zarośla - zupełnie jak jeszcze 10-12 lat temu...

Gdy zbiliżał się zachód słońca, skierowaliśmy się na plażę. Usiedliśmy na kamieniach, wsłuchując się w uderzające o brzeg morskie fale... Romantyzm pełną gębą. I w zasadzie nadeszła chwila, na którą każde z nas czekało. Było to sfinalizowanie całego tego nieziemskiego dnia. Wiedziałem, że F. chce powiedzieć mi coś ważnego. No i powiedział. Nie - nie powiedział, że mnie kocha :) nie wymagam tego po tak krótkim czasie znajomości, poza tym takie słowo musi paść w naprawdę odpowiednim momencie, żeby mnie nie wystraszyć... W każdym razie, ustaliliśmy, iż nie będziemy się póki co wobec siebie deklarować. Czas pokaże, co z tego wyniknie. Na pewno każde z nas chce relację rozwijać i kontynuować...

Gdy zaczeło robić się zimno, postanowiliśmy pójść do mnie i razem z moją siostrą oblać ten piękny wieczór.

F. - Buziaki dla Ciebie. I wieeelki misiek. :)

Pozdrawiam komentujących :)

B.

2 komentarze:

  1. siostra pozdrawia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. a w nastepnym odcinku dowiecie sie jak to F...redek i B...zgredek podbili irlandzkie Zoo i cykneli fotke mutantowi hipka:D
    pozdrawia szwagier =]

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli tylko masz ochotę - skomentuj.