poniedziałek, 5 października 2009

Intermediates 2009

No, to pierwsze koty za płoty :) W niedziele uczestniczyłem pierwszy raz w zawodach szermierczych w Irlandii. Nie było źle :) Wstałem o godzinie 7 rano, chciałem wypić kawę i zjeść jakieś śniadanie - kawy już nie było (sic!), a żołądek miałem tak jakoś dziwnie ściśnięty. Przypomniało mi się to uczucie sprzed kilku lat, kiedy jeździłem na zawody. Oznaczało stres :) Tutaj jednak nie musiałem się niczym stresować, nie było krzyczącego trenera, nikt nie wywierał na mnie presji - jechałem po współzawodnictwo i dobrą zabawę.

Na terenie campusu UCD byłem już przed godziną 9. Miałem w zamiarze rozgrzać się porządnie przed zawodami i sprawdzić sobie sprzęt. Salę otworzyli o godz. 10... Na szczęście czasu na rozgrzewkę nie brakło, a szpad na ciężarku i szczelince nie sprawdzali. (Jak się okazało, to przywilej tylko dla finalistów). Rozpoczęła się pierwsza grupowa faza. Szło gładko przez pierwsze trzy walki, potem trafiłem na Richarda Noonan'a i już lekko nie było. Ogólnie w pierwszej fazie wygrałem 4 walki z 6. Ranking z pierwszej tury: miejsce 5. W fazie drugiej miałem w grupie tylko 3 przeciwników, uległem tylko jednemu. W rankingu skoczyłem jedną pozycję wyżej, na miejsce 4. Oznaczało to, że w eliminacjach bezpośrednich będę walczyć bez "awansu".

Pierwsza walka poszła dość łatwo - mój przeciwnik zajmował ostatnią lokatę, aczkolwiek był dobrą okazją do poćwiczenia pewnych działań. Drugi przeciwnik wymagał już ode mnie więcej siły i koncentracji. Walczyłem z nim w grupie i przegrałem, aczkolwiek wiedziałem, że jest w moim zasięgu. Wygrałem 15:8. Straciłem sporo siły, ale walkę rozegrałem bardziej taktycznie niż siłowo. Starałem się cały czas utrzymywać 2-3 punktową przewagę aby mieć komfort psychiczny. To mój przeciwnik musiał musiał się spieszyć i starać się odrobić straty. Ja starałem się bronić i grać na zwłokę. Czas w tym wypadku był moim sprzymierzeńcem. Po dwóch rundach walka zakończyła się pięknym rzutem, i moją wygraną. UDAŁO SIĘ. Awansowałem tym samym do strefy medalowej. Jeszcze tylko dwa pojedynki dzieliły mnie od chwały i zaszczytu zwycięzcy.

Walkę półfinałową stoczyłem z Richardem Noonan'em. Bardzo dobry zawodnik, trenuje od 15 lat. Szybko doprowadził do stanu 8:1 na swoją korzyść. Po kilku chwilach odkryłem metodę na "wypunktowanie" przeciwnika. Niestety, było na to już trochę za późno. Ostatecznie walkę przegrałem 15:9. Ale w dobrym stylu. Zrobiłem wszystko, co mogłem. Jak na debiut - całkiem nieźle.

Zawody wygrał Alexander von Rakowski, francuz z pochodzenia. Bardzo dobry zawodnik.

---

Dowiedziałem się, że mam medal do odebrania. Fajna pamiątka. Tylko teraz będzie ciężko wszystko zorganizować, aby ja otrzymać.

2 komentarze:

  1. moje gratulacje :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. nono proszę gratuluje prawie pierwsze miejsce nono panie B gratuluje, widzę że w pracy też masz wielkie osiągnięcia. Powodzonka byle tak dalej.

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli tylko masz ochotę - skomentuj.